Pierwszą rzeczą, którą trzeba zauważyć jest brak polskiej wersji językowej, który naszym rodakom może utrudnić dostęp. Naturalnie działa w międzynarodowym języku Internetu - angielskim.
Fajną sprawą jest wtyczka do Chrome, umożliwiająca szybkie wczytanie aplikacji. Dzięki niej zaczęłam, przyglądać się serwisowi.
Założyłam darmowe konto, więc otrzymałam pakiet "intuicyjnych narzędzi". Dostępny jest także pakiet profesjonalnych narzędzi - płatny lub jako 14-dniowy trial. Nie zdecydowałam się na wersję rozszerzoną, gdyż wiem, że nie będę używała tego serwisu dość często.
Serwis jest przyjazny w obsłudze. Zaczynamy od wybrania jednego z 14 schematów graficznych. Okno aplikacji przypomina standardowy program komputerowy - pasek menu, narzędzia, panel właściwości i oczywiście pole slajdu.
Ciekawym rozwiązaniem jest biblioteka, która z jednej strony przechowuje załadowane przez nas obrazy, a z drugiej strony umożliwia nam wyszukanie pliku w sklepie lub darmowe z FlickRa lub YouTube. Dodatkowo przeszukując te serwisy możemy zaznaczyć, że szukamy obrazów z licencją CC, nie trzeba więc martwić się o prawa autorskie. Szkoda tylko, że nie dorzuca informacji na slajd o źródłach obrazu.
Na slajdach możemy umieszczać kształty, tabele, wykresy, obrazy i pliki audio-wideo. Tekst możemy edytować - standardowo. Podoba mi się paleta kolorów, które możemy stosować. Jest ograniczona, jednak wystarczająca. Naturalnie można także edytować parametry pokazu slajdów, dodawać przejścia, animacje...
W panelu właściwości, w zakładce fx tworzy się efekty. Biblioteka efektów nie jest bogata, za to każdy efekt można dostosować do swoich preferencji.
U mnie odrobinę zacinało podczas edycji, jednak połączenie z siecią miałam w tym czasie nie najlepszej jakości.
Podsumowując:
Bawiłam się ze Slide Rocket przez około 2 godziny. Na pewno nie wypróbowałam wszystkich możliwości, ale już coś o nim wiem. Niewielka ilość dodatków (szablonów, animacji, symboli) moim zdaniem jest tutaj zaletą. Serwis pozwala stworzyć coś szybko, szkoda tracić czas na przeglądanie setek zbędnych bajerów. Na kolana nie powala, ale jeśli znamy język angielski jest dobrą alternatywą dla komercyjnego PowerPointa. Polecam.
Poniżej moje dzieło, na tak zwany temat dowolny - powiedzmy, że jest to prezentacja "o mnie w 30 sekund", czyli pierwsze w tym semestrze zadanie moich studentów...
Przydatne od Slide Rocket:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz